W dobie większej dbałości o stan planety i zapobiegania zmianom klimatycznym coraz większą wagę przykładamy do tego, co ekologiczne. Dotyczy to zarówno kosmetyków, opakowań, jak i żywności. Słowo „chemia” (wraz z jej właściwościami) budzi postrach niezależnie od obszaru czy dziedziny życia. W tym wszystkim zapominamy o bardzo ważnej rzeczy: chemią jest wszystko wokół nas (chociażby powietrze, które składa się z różnych cząsteczek i związków chemicznych), a produkty naturalne, czyli rozumiane jako „bez chemii” wcale nie muszą być dla nas bezpieczne. Dowodem na to są słowa Paracelsusa – lekarza i przyrodnika uważanego za ojca medycyny nowożytnej i toksykologii – który powiedział: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. To dawka czyni substancję trucizną”. Codziennie, często nieświadomie, sięgamy po wiele substancji naturalnych, które mogą być toksyczne. To dowód na to, że nie powinniśmy łączyć naturalności z bezpieczeństwem i zdrowiem, a „sztuczności” z czymś, co groźne i dla nas niebezpieczne.
Oto 5 substancji, które w nieodpowiednich ilościach mogą nam zaszkodzić.
- Woda
Specjaliści od żywienia każą nam się nawadniać, pić min. 2 litry wody dziennie i regularnie uzupełniać płyny – mówiąc, że to woda jest najzdrowszym z nich. Tymczasem nadmierne spożycie wody może być dla nas niebezpieczne! Dla dorosłego człowieka ważącego 70 kg dawka śmiertelna wynosi około 6,3 dm3 wypitych na raz (LD – z ang. Lethal Dose, czyli dawka, śmiertelna dla określonego procenta osobników – w przypadku wody to LD 50 = 90 000 mg/kg masy ciała). Taka ilość wywoła poważne zaburzenia gospodarki jonowej w organizmie i może doprowadzić do zgonu. - Chlorek sodu
Coś, bez czego nie wyobrażamy sobie gotowania i przyrządzania potraw, czyli… sól kuchenna. Dietetycy niejednokrotnie ostrzegają przed jej nadmiernym użyciem – nazywając ją „białą śmiercią” – głównie ze względu na nadciśnienie. Nikt nie wspomina jednak o tym, że sól może być… trucizną. Dawka śmiertelna dla człowieka wynosi 100-200g – czyli ok. 210g – 35 łyżeczek. - Kawa
A konkretniej: kofeina. Nasz naturalny pobudzacz, bez którego nie wyobrażamy sobie poranków i spotkań towarzyskich. Mówi się, że nie powinniśmy pić jej za dużo, ponieważ może wypłukiwać magnez i odwadniać organizm. Na tym polu trwają dyskusje co do realnego działania kofeiny. Pewne jest jednak to, że zawarta w kawie kofeina może być śmiertelną trucizną. Dawka śmiertelna dla dorosłego człowieka ważącego 70 kg to ok. 14g (LD 50 = ok. 192-200 mg/kg masy ciała). - Czekolada
A do kawki coś słodkiego. Często wybór pada na czekoladę lub ciasta z kakao. Tutaj, niestety, także czyhają na nas niebezpieczeństwa, ponieważ w czekoladzie (ale też herbacie czy coli) występuje alkaloid teobromina. LD50= 1265 mg/kg masy ciała, czyli dla dorosłego człowieka ważącego 70 kg jest to ok. 88 g. Nasiona kakaowca – w zależności od gatunku – zawierają przeważnie 1,2–1,8% czystej teobrominy, a w czekoladzie jej stężenie jest zazwyczaj mniejsze. - Witamina D
Nasz naturalny energetyk, który wspomaga kondycję fizyczną i psychiczną organizmu. Ze względu na położenie geograficzne zimą – kiedy dni są krótsze i słońce pojawia się rzadziej – musimy wspomagać się suplementacją, która reguluje nam poziom witaminy D w organizmie i bez szwanku pozwala przejść przez szarą porę roku. Tę słoneczną witaminę można jednak przedawkować, przyjmując nieodpowiednio dobraną dawkę w suplementacji. Dawka śmiertelna dla człowieka (LD 50 = 10 mg/kg masy ciała) ważącego 70 kg to ok. 0,7 grama.
Cała ta chemia
Często słyszymy, że to co „naturalne” jest dla nas dobre, bezpieczne i zdrowe, a syntetyczne – groźne, szkodliwe. Tyle, że te skróty myślowe są po prostu nieprawdziwe. A wszystko co nas otacza jest chemią. Bez chemii nie istniałoby życie. Chemia to związki, zależności i oddziaływanie między substancjami. Jak pokazaliśmy wyżej bezpieczeństwo substancji naturalnych bywa bardzo złudne. To dawka sprawia, że dana substancja może być dla nas niebezpieczna.
Ale przecież ta „chemia”, o którą chodzi, to co innego. A przynajmniej takie przekonanie można spotkać w wielu publikacjach, zwłaszcza w internecie.
Wyniki badania konsumenckiego „Fakty i mity dotyczące środków ochrony roślin” przeprowadzonego na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin pokazują, że prawie połowa Polaków boi się chemii w żywności. Chemia rozumiana jest jako nawozy i pestycydy, które były stosowane na etapie jej uprawy.
Co więcej, jak wynika z badania 75 proc. Polaków nie wie nic na temat stosowanych w produkcji pestycydów a 78 proc. badanych uważa, że substancje pochodzenia naturalnego są zawsze lepsze od syntetycznych. Mimo, że prawie 1/3 badanych uważa, że współczesne rolnictwo może obyć się bez środków ochrony roślin, prawda jest taka, że bez nich wysokość i jakość światowych plonów byłyby znacząco niższe. W zależności od konkretnych upraw spadek plonów sięgnąłby nawet 90 proc. O tym czym są pestycydy przeczytacie na naszej stronie.
Kto kontroluje żywność i pozostałości pestycydów?
EFSA, czyli Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności ustala standardy, analizuje wyniki i kolejno określa wytyczne dla Komisji Europejskiej i krajów członkowskich. W Polsce kontrolą żywności już na rynku zajmuje się Inspekcja Sanitarna, czyli Sanepid.
Na przestrzeni ostatnich 5 lat wyniki monitoringu żywności dostępnej w UE są niemalże niezmienne. W ponad 97 proc. wszystkich pobranych próbek żywności pozostałości pestycydów są w normie albo w ogóle ich nie ma (ok. 50 proc.). Przekroczenia zdarzają się rzadko, podobnie jak wycofywanie żywności z rynku ze względu na przekroczenia zawartości pestycydów. I nie dzieje się tak, dlatego że instytucje są opieszałe. Ale dlatego, że analiza ryzyka pozwala na stwierdzenie, że zagrożenia dla konsumentów nie ma. Żywność jest regularnie badana, a produkty potencjalnie niebezpieczne dla człowieka są wycofywane z rynku.
Jeśli jesteś zainteresowany / – na wynikami kontroli, w kwietniu Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) opublikował raport dotyczący pozostałości pestycydów w żywności w Europie. Jego wyniki poznasz tu – Pozostałości pestycydów w żywności – są wyniki badań.
Pamiętajmy więc, by w kontekście tego, co naturalne i sztuczne, postawić na rzetelną wiedzę i sprawdzone informacje.
Ani pojedynczy przypadek nieprawidłowości ani pojedyncza opinia człowieka nie ma tak naprawdę wpływu na to, jak patrzą naukowcy. Bo Ci muszą szukać dziury w całym. Dlatego zarówno standardy jak i sam sposób badania żywności dostępnej w sklepach jest poprzedzony metaanalizami danych. Na tej podstawie określa się, jakie próby żywności się bada, w jakim czasie, w jakim miejscu i na jakie chemiczne lub naturalne skażenia.
Jak wygląda kontrola na poszczególnych etapach stosowania pestycydów? Zobacz Czy możesz bez obaw sięgać po ulubioną żywność?
Jak ustala się te normy?
Normy pozostałość pestycydów w żywności ustalane są jeszcze na etapie badań prowadzonych nad substancją czynną, która dopiero na kolejnym etapie stanie się środkiem ochrony roślin. Na etapie badań producent określa, jak rolnik będzie musiał stosować środek, aby żywność wyprodukowana z jego udziałem spełniała kryteria prawne. Chodzi o roślinę, etap wzrostu, pogodę, dawkę i stopień rozcieńczenia, bo musisz pamiętać, że oprysków nie robi się stężonym produktem. Jeden kanister środka np. z 20 proc. zawartością substancji czynnej rozcieńcza się w 100 litrach wody, który to roztwór wykorzystuje się na powierzchni hektara. Ten przykład jest abstrakcyjny, ale chcemy pokazać Ci jak wygląda praktyka, o której być może w ogóle nie wiesz. Na etapie badań toksykolodzy z kolei określają wartości takie jak NOEL, ADI aby na ich podstawie określić NDP czyli ten najwyższy dopuszczalny poziom pozostałości pestycydów w żywności, który kontroluje się w handlu. Jeśli chcesz dowiedzieć się na ten temat więcej przeczytaj tu: Bezpieczna żywność – co to takiego? oraz w raporcie Państwowego Instytutu Zdrowia Publicznego.