Według szacunków Organizacji Narodów Zjednoczonych do 2050 roku liczba mieszkańców świata może się zwiększyć do 10 miliardów. Świat będzie musiał więc ich wyżywić.
Z tego też powodu szybko rośnie zapotrzebowanie na produkty rolne i dawny, utożsamiany z naturalnym sposób uprawiania ziemi i hodowli jest za mało wydajny. Ponieważ nie możemy brać pod uwagę ograniczenia populacji ludzi, musimy im zapewnić odpowiednią ilość żywności. Rezygnując ze współczesnych metod ochrony roślin musielibyśmy bardzo zwiększyć powierzchnie uprawne.
Istotnym problemem jest również powszechny dostęp do żywności. Rezygnacja ze stosowania środków ochrony roślin oznacza wzrost kosztów produkcji, a więc i wzrost cen żywności. Gdyby rolnictwo było droższe, duża część ludzi nie byłaby w stanie jeść ważnych dla ich zdrowia produktów.
Już 5000 lat temu starożytni Sumerowie, Egipcjanie i Chińczycy stosowali siarkę, arszenik i wyciągi z roślin do zwalczania szkodliwych owadów. Pierwszych syntetycznych środów ochrony roślin używano ponad 200 lat temu. Dziś użycie środków podlega ścisłym przepisom zabezpieczającym człowieka i środowisko przed szkodliwym działaniem tych substancji.
Na przestrzeni lat środki ochrony roślin bardzo się zmieniły – działają bardziej wybiórczo, niszcząc tylko te gatunki, które zagrażają uprawom; są także mniej toksyczne.
Paradoksalnie środki ochrony roślin pomagają też chronić środowisko. Szacuje się, że ich używanie pozwoliło nawet na podwojenie zbiorów z danej powierzchni ziemi – dzięki temu nie trzeba powiększać areału pól uprawnych, a więc można ograniczyć erozję gleby, zachować miejsca, w których naturalnie żyją zwierzęta i chronić różnorodność gatunkową.
Stosowanie środków ochrony roślin jest bardzo ściśle kontrolowane – w Unii Europejskiej podlegają one najostrzejszym regulacjom prawnym spośród wszystkich środków chemicznych. Przed rejestracją muszą przejść szereg badań związanych z bezpieczeństwem konsumenta i środowiska.
Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę, że prawdopodobnie nie pamiętamy smaków ani zapachów sprzed chemizacji rolnictwa. Pierwszych środków ochrony roślin używano ponad 200 lat temu, pierwszy sztucznie wytworzony środek ochrony roślin to koniec XIX wieku. Od ponad 60 lat w rolnictwie masowo i powszechnie stosuje się chemiczne środki ochrony roślin.
Inaczej sprawa ma się w przypadku warzyw i owoców z przydomowych ogródków. Faktycznie te pomidory z babcinej grządki zapewne były (i nadal są) znacznie słodsze i smaczniejsze od kupowanych w sklepie. To jednak kwestia niezwiązana z chemizacją, a z procesem i terminem zbioru, przechowywania, transportu i sprzedaży towaru.
Środki ochrony roślin są najlepiej nadzorowanymi środkami chemicznymi w Unii Europejskiej. Już na etapie wprowadzania są bardzo dokładnie badane – muszą przejść ponad 100 testów oceniających ich wpływ na ludzkie zdrowie i środowisko.
Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa przeprowadza około 20 tys. kontroli rocznie. Dodatkowo Agencja Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, w ramach tzw. cross-compliance kontroluje 14 tys. gospodarstw rocznie. PIORiN ma ułożoną analizę ryzyka i koncentruje się przede wszystkim na dużych i towarowych gospodarstwach, tam, gdzie się stosuje najwięcej środków ochrony roślin. Ale również małe gospodarstwa są kontrolowane, a także inne miejsca, gdzie wykorzystywane są środki ochrony roślin – jak lasy, zieleń miejska, ogrody przy żłobkach, przedszkolach czy szpitalach etc.
W wielu źródłach, szczególnie internetowych, można ostatnio znaleźć porady dotyczące szczególnego procesu płukania warzyw i owoców. Ma on usuwać szkodliwe bakterie oraz środki ochrony roślin.
W czym tkwi problem? Zwykle wspomina się tylko o zanurzeniu, ewentualnie opłukaniu produktu w roztworach. Tymczasem to nie wystarczy – badania pokazują, że usunięcie zanieczyszczeń, w tym drobnoustrojów, jest skuteczne tylko wtedy, gdy porządnie szorujemy owoce czy warzywa.
Generalnie, zalecane jest dokładne mycie warzyw i owoców przed spożyciem pod bieżącą wodą, nie ma to jednak nic wspólnego ze środkami ochrony roślin. Jeśli środki ochrony roślin są prawidłowo stosowane, a dostawca przestrzega obowiązujących przepisów, to ich pozostałości nie mogą osiągnąć niebezpiecznego dla zdrowia poziomu.
Znacznie bardziej należy się obawiać zanieczyszczeń powstałych w transporcie czy przy sprzedaży – ani producent, ani sprzedawca, ani my sami nie wiemy na przykład, kto i w jakim stanie zdrowia dotykał jabłek czy papryki w sklepie. Drobnoustroje przenoszone z rąk na jedzenie są znacznie niebezpieczniejsze niż jakiekolwiek środki chemiczne chroniące rośliny.
Wszystkie owoce i warzywa należy myć, ale nie w substancjach, które zepsują nam smak potrawy. Ocet czy soda oczyszczona nie maja wpływu na polepszenie jakości produktu. Trzeba myć w zwyklej wodzie, w ten sposób zmywamy pozostałości, które jak wiemy, są niewielkie. Pestycydu się nie usunie dodając soli czy octu.
Jabłko widoczne na zdjęciu dotknięte jest jedną z najpospolitszych chorób jabłoni uprawianych w naszym kraju, zwanej parchem jabłoni. Wywoływana jest ona przez grzyb Venturiaina equalis i objawia się ciemnymi plamami na liściach oraz stwardniałą, ciemną skórką na części owoców.
Jabłka zaatakowane parchem nie zachęcają do jedzenia swoim wyglądem, ale problem jest znacznie poważniejszy – grzyb rozwijający się na owocach wytwarza substancje, które mogą mieć działanie rakotwórcze. Porażone owoce nie nadają się do spożycia. Nie odcinamy kawałka jabłka z parchem, tylko wyrzucamy cały owoc, ponieważ metabolity grzyba pozostałe w tkankach owoców zarażają cały owoc, a nie tylko zmienione chorobowo miejsce.
Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin od połowy 2015 r. prowadzi ogólnopolską kampanię informacyjną, skierowaną do konsumentów owoców i warzyw. Jej celem jest zwiększenie świadomości Polaków na temat znaczenia środków ochrony roślin w produkcji roślinnej.
Kampania prowadzona jest pod hasłem „W ochronie koniecznej”. Obrazuje ono, że środki ochrony roślin są koniecznie, aby rośliny mogły przetrwać. Tak jak ludzie używają sztuk walki „w obronie koniecznej” przed zagrożeniem ze strony innych osób, tak rośliny z pomocą ś.o.r. bronią się przed szkodnikami czy chwastami, które mogą wywołać niepożądane, niebezpieczne choroby i zniszczyć plon.
Środki ochrony roślin, zgodnie z zasadą „obrony koniecznej”, stosowane są jedynie wtedy, gdy jest to niezbędne, a więc gdy inne zabiegi niechemiczne nie przyniosły rezultatu. Takie postępowanie to inaczej integrowana ochrona roślin.